czwartek, 23 czerwca 2005

Dwa paluszki poproszę...

Zdarzyło mi się dzisiaj wymieniać baterie, które błędnie wczoraj zakupiłem. Cały proces przebiegł dość gładko ale skłonił mnie do pewnych rozważań. Ale zacznijmy od początku.
Jak już pisałem, wczoraj kupiłem zwykły akumulatorek do mojego odtwarzacza co by zaoszczędzić nieco na wydawaniu pieniędzy na baterie. Jedna bateria kosztuje około 2 zł a akumulatorek 10 zł, co daje zwrot inwestycji już po pięciu ładowaniach. (No ale nie o tym chciałem pisać) Kupiona wczoraj bateria okazała się niewystarczająca, bo moja ładowarka nie potrafi niestety naładować jednego tylko akumulatora. Żeby zaczęła działać potrzebne są dwa lub cztery. Prawdę mówiąc nie wiedziałem, że tak trzeba, ale z drugiej strony zawsze wkładałem dwie baterie do ładowania i ładowarka zawsze działała bez zarzutu a tu z jedną nie działa. Wnerwiłem się i zawziąłem, żeby z tym ustrojstwem coś zrobić i ‘naprawić’. Naprawić pisze w cudzysłowie, bo żadna naprawa nie była konieczna, ale wtedy jeszcze o tym nie wiedziałem. Najpierw pomyślałem, że to wina baterii i sprawdziłem na innym paluszku, który już niejednokrotnie był ładowany i na pewno działał. Problem w tym, że był ładowany razem z drugim takim samym a ja do testów wziąłem jeden akumulatorek
W tym przypadku też stwierdziłem, że ‘nie działa’ a skoro nie jest to wina baterii to z pewnością ładowarki. Słońce moje w tym czasie testowało na komputerze oprogramowanie do telefonu komórkowego, a ja uzbrojony w śrubokręt zbliżałem się do niecnej ładowarki z zamiarem jej rozkręcenia i ‘fachowym’ okiem znalezienia wady powodującej jej nie działanie. Cały plan wziął w łeb z powodu jednej małej śrubki, która miała nietypowy łepek i której nie mogłem odkręcić. Nieco zdruzgotany po dwudziestu minutach poskręcałem wszystko do kupy i z ciężkim sercem (przed oczami miałem już wizję kupowania nowej ładowarki) poszedłem spać.
Muszę tu zaznaczyć, że leżąc koło Słoneczka poczułem się nieco lepiej. Jakoś tak myśli nie były już takie czarne i czując Jej ciepełko nie przerażała mnie już tak bardzo myśl kupowania nowej ładowarki.
Rano postanowiłem sprawdzić na Allegro po ile chodzą takie ładowarki i ile będę musiał wydać. Dopiero tu w opisach paru modeli zauważyłem, że ładowarki ładują dwie lub cztery baterie.
Coś mi zaczęło świtać i powolutku, z uporem maniaka, genialna myśl przebijała się przez zwoje mojego mózgu. Powolutku, powolutku aż w końcu dotarła tam gdzie trzeba i mnie olśniło.
Zrobiłem test. Włożyłem dwie baterie na raz i aż syknąłem z radości. Lampka na ładowarce zaświeciła się pięknym czerwonym odcieniem a to oznacza, że baterie się ładują. Całe to rozkręcanie, zabawa w ‘młodego’ elektronika nie miała sensu. Wszystko od początku było w porządku zawinił tylko czynnik ludzki, czyli ja. Pozostało jeszcze jedynie dokupić baterie i tu przy okazji postanowiłem wymienić jej rodzaj z NimH na NimCd tak, aby mieć w domu wszystkie jednego rodzaju a poza tym ta, która miałem kupiłem pojemność tylko 300mAh. Poszedłem do sklepu i podszedłem do sprzedawcy z zamiarem wymiany. I tutaj się zaczęło...
- dzień dobry, chciałem wymienić jedną baterie, którą wczoraj kupiłem na dwie inne (tak na marginesie cena była ta sama)
- jaką baterie?
- NimH na NimCd
- u mnie pan kupował?
- noooo, w kasie obok.
- to są dwie różne kasy niech pan tam idzie.
- (gbur troche pomyślałem no, ale nie wszyscy muszą być mili. Na odchodne zapytałem jeszcze) Myśli Pan, że będę mógł tak wymienić?
- nie sądzę, to jest akumulatorek mógł go pan uszkodzić, wiadomo co pan z nim robił.
- no rozładowałem go tylko, bo naładować już mi się nie udało.
- a bo ja to wiem...
dalej nie dyskutowałem bo sensu nie było. Gość wyglądał na znudzonego robotą a już na pewno wymienić baterii bym nie mógł. Poszedłem do drugiej kasy gdzie stała jakaś Pani. Rozmowa wyglądała tak:
- dzeiń dobry, chciałem wymienić jedną baterie, którą wczoraj kupiłem na dwie inne. Da się tak wogóle zrobić czy niestety nie?
- jasne proszę dać tą baterie.
- (????? normalnie zamurowało mnie, bo mając na uwadze poprzednie doświadczenia to byłem przygotowany na cięższą batalie. Zapytałem jeszcze na odchodne). Czy nie sprawi to żadnych kłopotów takie mieszanie, w sumie nabiła już Pani na kasę tamtą baterie a teraz ją wymieniam i wogóle?
- Coś się wymyśli proszę się nie przejmować.
Szczęśliwy i z dwiema dobrymi bateriami wyszedłem ze sklepu. Gość, u którego byłem na początku jak siedział tak siedział a wyraz znużenia na twarzy nie zmienił się nawet na jotę. Generalnie wniosek z tego jest taki, że trzeba uważać, na kogo się trafia w sklepie (W ŻYCIU). Jak widać jedna osoba widzi 1000 problemów inna nie widzi żadnego i problem rozwiązuje. Dodatkowo można by się pokusić o stwierdzenie, że ekspedientka była dla mnie miła z racji różnic płci. Udowodnione jest, że mężczyzna jest milszy dla kobiet a kobieta dla mężczyzn. W przypadku relacji między tymi samymi płciami częściej rodzą się konflikty. No cóż, jeśli w przyszłości będziesz musiał coś załatwić, zgłoś się do płci pięknej. Kobietom radzę żeby ‘uderzały’ do NAS (brzydali).

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

No ba, prawda stara jak świat :)