czwartek, 23 lutego 2006

Obiad

Obiad wczoraj zrobiłem. W sumie całkowicie normalna sprawa bo obiad nie jest dla mnie jakimś wielkim wydarzeniem. Tyle, ze tym razem chciałem to tak zgrać, że Słońce wchodzi do domu a obiadek już czeka na stole.
No i zrobiłem tak, zgrałem się w czasie idealnie. Zadzwoniłem jeszcze do Słońca tuż przed włożeniem ziemniaków do frytkownicy, żeby mieć pewność, że zaraz będzie. No i Słońce powiedziało mi, że "ZARAZ BĘDZIE"...

Godzinę później przyszła 'spóźnialska' do domu. Ja już byłem po obiedzie i nic nie wyszło z wspólnego jedzenia posiłku. Słońcu obiad już wystygł a ja wkurzony nie odzywałem się po jej wejściu do domu. No i znowu wkurzenie i zdenerwowanie okazało się kiepskim doradcą. Słońce miało naprawdę cholernie ważny powód, żeby się spóźnić i miała do tego prawo.
Powód był ważny a ja niepotrzebnie tak zareagowałem. Dość powiedzieć, że sprawa dotyczyła między innymi naszej upragnionej dzidzi o czym Słońce powiedziało mi ze łzami w oczach.

A ja po raz kolejny poczułem się jak palant. Jakbym nie pamiętał że:

  1. Słońce nie znosi się spóźniać;
  2. Jeśli się spóźnia to ma cholernie ważny powód
  3. Nigdy nie zrobiła by mi tego na złość lub żeby mi dopiec
  4. Są ważniejsze rzeczy niż zimny obiad.

A propo obiadu to odgrzałem go na patelni co zajęło mi pięć minut i w spokoju, chociaż nie wspólnie, Słońce się posiliło. Dzisiaj tez coś zaraz zrobię ale nie będę się złościł za spóźnienie. Jedna nauczka mi wystarcza :)


Na koniec muszę was wszystkich stałych czytelników przeprosić za tak rzadkie wpisy ostatnio ale trochę się wokół mnie dzieje (obrona, ślub, kupno mieszkania, kredyt, zmiana pracy, dokańczanie projektu) tak wiec po prostu fizycznie nie wyrabiam na zakrętach:)

Ale to się zmieni.....kiedyś.

poniedziałek, 6 lutego 2006

Foch

Do niedzieli jakoś szło,
Lukier, miód, liryczne cudo...
Kochaj mnie
Mimo wszystko...
Nagle coś, drobiażdżek wręcz,
Na manowce złości wywiódł mnie.

Niestety treść ostatniego hitu HEYa pasuje do mnie. No może nie do końca bo nie "jakoś szło" tylko szło bardzo dobrze.
Byliśmy ze Słońcem na "Tylko mnie kochaj" i muszę powiedzieć, że film nawet nawet. Nie powalił mnie na kolana, ale generalnie fajnie zagrany i miejscami zabawny. Po kinie w ramach uzupełniania zapasów poszliśmy na zakupy. Wracając w tak zwanym "środkiem komunikacji miejskiej" (piszę tak na około, bo jak bym napisał, że wracaliśmy metrem to od razu zorientujecie się, że mieszkamy w Warszawie:) siadłem sobie koło Słońca, tyle że Słońce trzymało obok siebie reklamówkę z zakupami.
Siedzenia w "środku komunikacji miejskiej" projektował chyba jakiś masochista bo każde siedzisko ma kształt rynny i nie można siedzieć minimalnie w lewo lub w prawo. Żeby było wygodnie trzeba usiąść centralnie. Poprosiłem, Słońce, żeby wzięła reklamówkę co spotkało się z Jej odmową.

No i to był ten "drobiażdżek". Strzeliłem klasycznego focha i zamknąłem się w sobie. Zamiast spokojnie pogadać i zażartować, że jak nie weźmie to przytulę się do kogoś innego albo do jakiejś rurki to obraziłem się i przestałem się odzywać.
Wieczór spędziliśmy w ciszy i z każdą minuta robiło mi się coraz bardziej głupio z powodu tego mojego focha ale głupio też było się wycofać. Dopiero rano "bez słów" pogodziliśmy się i życie nabrało kolorów:)

Słońce moje najdroższe mam jedną prośbę do Ciebie:

Kochaj mnie
Mimo wszystko...

Chociaż wiem, że czasami to trudne.

KKDK

pure_sincerity; martynia
- udało Wam się skomentować wpis z różnicą dwóch minut :). I to kompletnie dwie różne porady. Nie spytałem Słońca dlaczego płakała. Tak jak pisze Faust nie będę naciskał jeśli będzie chciała to sama mi powie. Wie, że może mi wszystko powiedzieć.

Małgosia - Wcześniej czy później znajdzie się ktoś taki. Poza tym, no cóż nie zapominaj, że miłość swoją drogą a życie codzienne swoją. Jakby nie było 99% czasu jaki spędzam ze Słońcem nie jest w tym blogu opisane. Oprócz "kochania" ważne jest jeszcze jak się czujesz w czyimś towarzystwie. Mi się ze Słoneczkiem fajnie żyje. Zdarza nam się śmiać do łez i zdarza się płakać. Mamy też i tzw. "ciche dni" ale najważniejsze jest to, że zawsze potrafimy się pogodzić. Kiedyś przeczytałem, że miłość to sztuka wyrzeczeń. Coś w tym jest. Będąc z drugą osobą wcześniej czy później dojdzie do "starcia osobowości". Jeśli potrafisz z czegoś zrezygnować dla drugiej osoby i druga osoba też potrafi Ci ustąpić to oboje jesteście na dobrej drodze do "znalezienia" miłości. (P.S. Witam nowego czytelnika:)

środa, 1 lutego 2006

Płacz

Słońce moje najdroższe płakało wczoraj. To było już późno wieczorem ja już położyłem się spać i nawet zdążyłem przysnąć. W tym czasie Słoneczko dłubało jeszcze coś tam na komputerze i z kimś gadugadowało. Jakiś czas potem przyszła do mnie, przytuliła się i nie potrafiła powstrzymać płaczu.
Nie spytałem dlaczego płacze tylko przytuliłem i pogłaskałem po głowie. Żałuje teraz że nie spytałem, straciłem chyba jedyną okazję, żeby się dowiedzieć dlaczego płakała.
Może chodziło o pracę, może o naszą upragnioną dzidzię a może jeszcze o coś innego... Nie wiem i pewnie już się nie dowiem.

Dobrze, że miała się chociaż gdzie wypłakać.