poniedziałek, 20 grudnia 2010

Kino

Poszliśmy sobie ostatnio z Piterem do kina na bajki.
To był drugi raz jak nasz synek poszedł do kina. Oczywiście podnieta odpowiednia była, wcześniej umiejętnie przez tydzień budowaliśmy ze Słońcem napięcie przypominając jak to będzie fajnie iść w sobotę do kina. P był radosny i przeszczęśliwy wchodząc z mamą na salę. Ja zostałem z książką w kawiarni.
Po godzinie zacząłem się już niespokojnie rozglądać, tym bardziej, że inne dzieci już powychodziły a Piterka nadal nie ma. Nagle jest, słyszę jak zza zakrętu dochodzi coraz głośniejszy płacz i uspokajający ton Słońca tłumaczący synkowi, że bajka już się skończyła i już nie ma następnej.

No cóż, nasze dziecko uwielbi bajki, może dlatego, że mu je reglamentujemy i nie puszczamy non-stop. I tak w jego słowniku:
  • Ticik = Krecik
  • Bininici = Bob budowniczy
  • Heloł = Lippy and Messy
  • Śinta pepa = Świnka Pepa.
A jak wracaliśmy to w tramwaju coś się zaczął wygłupiać. Po wyjściu, Słońce mówi do niego, że chyba jest z innej planety, na co Piter z pełna powagą że on jest z tramwaju :). Uwielbiam tą jego logikę myślenia :)

A tu nam P. ustawił ładnie szampony w rządku.

sobota, 18 grudnia 2010

Małe szczęście

Piter rośnie i z każdym dniem daje nam nieskończenie wiele:
  • radości
  • troski
  • szczęścia
  • obaw
  • dumy
  • ... i tysiąca innych uczuć, wszystkiego w nieograniczonej ilości.
Kombinator zaczyna się już z niego też robić, jak tylko może próbuje postawić na swoim i zrobić sobie dobrze (np. zdobyć czekoladę :). Ewidentnie po tacie ma skłonności i upodobania do lekarstw, dzisiaj wyjął ulotkę z syropu i nam 'przeczytał', że "dzieci mogą pić sijop tejaz". Albo kilka innych przykładów:
---
Mama: Piotruś, chodź się kąpać. Woda w wannie stygnie.
Piotruś: Idę zobaczyć jak stygnie.
---
Piotruś dzieli się wrażeniami z obejrzanego teatrzyku.
Piotruś: (…) I był też Kogucik. Kogucik miał żółty dzióbek. I robił: kukuryku. I miał jeszcze ziułet.
Mama: Ziułet?? Co miał ten Kogucik??
Piotruś: Ziułet.
Mama (próbuje wybadać co to może znaczyć): A gdzie Kogucik miał ten: ziułet?
Piotruś pokazuje na czoło i czubek głowy.
Mama (odkrywczo): Aaaaa, grzebień. Grzebień miał Kogucik, tak?
Piotruś: Tak.
Mama (sprawdzająco): I gdzie miał ten grzebień?
Piotruś: W kieszeni.
---
Czas na drzemkę. Jak zwykle z lewej strony poduszki Piotrusia leży Jego miś. Ale Piotruś ani myśli spać. Przekłada misia na prawo i patrząc w puste miejsce po lewej stronie mówi:
CAMY-CAMY CAMY-CAMY MISIA MIMA TUTAJ (czary-mary czary-mary misia nie ma tutaj)
Potem patrzy na prawo, na misia i mówi:
CAMY-CAMY CAMY-CAMY MISIO TUTAJ JU (czary-mary czary-mary misio tutaj jest)
---
Tata: Oj ta nasza mama... Wiesz Synku, że mama jest kochana?
Piotruś: Moja też
---

No i tak non stop. Przyznam że niektóre dyskusje z synkiem to jeden wielki kabaret. Trudno mi się czasem powstrzymać od śmiechu, chociaż staram się jak mogę. Dla mnie to śmieszne, dla niego super poważna sprawa :).

A jak się cieszy to podskakuje i woła "Huja, huja, huja". No cóż czekamy z niecierpliwością, aż się nauczy wymawiać "r".

niedziela, 12 grudnia 2010

Szczególny blog

Dziś wszedłem na bloga Słoneczka mojego, a tam jak wół, link do mnie w sekcji 'Szczególny blog'.
Wiedziałem o tym, chociaż już bardzo dawno tam nie zaglądałem i zapomniałem. A teraz mnie ruszyło jakoś bo niby dlaczego ten blog jest szczególny? Może dlatego że nic się tu od dłuższego czasu nie dzieje?

... Chyba czas wracać do pisania, nie tylko pracą żyć.