środa, 30 listopada 2005

gruby i czerwony

Gorączka świątecznych zakupów powoli się rozkręca. Na ulicach coraz więcej „czerwonych grubasów” z biała brodą, którzy proponują wspaniałe prezenty w postaci 5% zniżki. Tak dla przypomnienia chciałbym zauważyć, że święty Mikołaj był osobą, która rozdawała prezenty ZA DARMO a nie dawała na nie upust. Obecny marketingowy „czerwony grubas” wogóle mi się nie podoba, i psuje magię świąt. Magię, która od kilkunastu już lat kojarzona jest z magią wydawania pieniędzy i kupowania, kupowania, kupowania..... Pomyślcie ile czasu w te święta poświęcicie myśląc o prezentach, co i komu kupić, a ile czasu będziecie myśleć na przykład o opłatku?

Ze Słońcem postanowiliśmy sobie nic nie kupować (symbolicznie za 10 PLN) co nie oznacza, że nie będę latał po sklepach w poszukiwaniu prezentu, w końcu szkrab przecież czeka. Czeka wierząc, że gwiazdka jest po to, żeby dostać prezenty, no ale młoda jeszcze jest tak więc nie ma się co dziwić. Moja przewaga nad szkrabem jest taka, że ja święta pamiętam jako spotkania dosłownie całej rodziny u babci gdzie w spokoju i w rodzinnej atmosferze spędzało się kilka dni. Szkrab święta zapamięta jako latanie po sklepach, miliony reklam w telewizji, tysiące „czerwonych grubasów” z upustami i bajecznie kolorowe nowe zabawki, których już teraz ma bajecznie dużo.

piątek, 25 listopada 2005

:)

Właśnie dostałem smsa od Słońca:

PRZEPRASZAM!

:) o jak fajnie dostać takiego smsa. Też przeprosiłem i naprawdę mi ulżyło. Nie lubię się kłócić ze Słoneczkiem :). Teraz jest już ok, pogadamy wieczorem i ustalimy co nam na sercach leży. Bez kłótni i bez złości :)

Sklep niezgody

Ze Słońcem jesteśmy w stanie permanentnej wojny. Nie odzywamy się do siebie i jak na razie końca kłótni nie widać.
Nie wiem dlaczego Słońce jest takie złe, normalnie nie wiem o co chodzi i szlag mnie trafia.
Wszystko zaczęło się od tego, że robię sklep. Zwykły normalny sklep internetowy dla Jej kolegi z pracy. Zdarza mi się siedzieć po nocach, bo roboty dużo i każdą wolną chwilę poświęcam na w/w projekt. Najgorsze z tego wszystkiego jest to, że Słońce jest zazdrosne o to, że kontaktuje się z jej kolegą (dla mnie to chyba normalne, że jak cos komuś robię to się z tym kimś kontaktuje), a później Ona nie wie o wszystkim, o czym z nim rozmawiam. Sam już nie wiem, to może powinienem jej wysyłać kopie emailii między nami i historię rozmów z gadulca-gadulca? Wczoraj kolega zaprosił mnie i mojego grafika na spotkanie celem omówienia jak ma sklep wyglądać i jak będzie funkcjonować tak, żebym wiedział jak go napisać. Spotkamy się w knajpie i przy piwie, pogadamy co i jak (pewnie sobie wszystko rozrysujemy i później zaczniemy tworzyć sklep). Powiedziałem to wczoraj Słońcu i jej reakcja na to naprawdę mnie zdenerwowała. Wzruszyła ramionami, jakby Ja to nic nie obchodziło i powiedziała, że żałuje, że nas razem skontaktowała i że robię ten sklep.
A mnie trafił szlag. Już nie mówię tu, że chciałbym jakiegoś ‘wsparcia’ od najbliższej mi osoby, wsparcie mi niepotrzebne, ale takie całkowite zlanie tematu to już było ponad moje siły.
Naprawdę ‘świetnie’ jest się dowiedzieć, że rzecz, którą robisz, i która Cię pasjonuje jest dla ukochanej Ci osoby całkowicie nieistotna i Ona ma to głęboko w dupie. Dochodzi do tego, że muszę się ukrywać z tym co robię a jak robię to mam wyrzuty sumienia, że robię coś co jest niemiłe Słońcu.
Niezły paradoks. Mnie coś pasjonuje tak, że mógłbym to robić cały czas, Słońce tego nie akceptuje i nieznosi jak się tym zajmuje.

Tyle, że tym razem nie mam zamiaru odpuścić, robię coś co lubię, rozwijam się i zarobię na tym pieniądze co w moim mniemaniu jest WAŻNE bo jestem prymitywnym facetem, który uważa, że to facet powinien zarabiać pieniądze.

Z drugiej strony chciałbym, żebyśmy się już nie kłócili i żeby układało się między nami.

środa, 23 listopada 2005

Powrót

Po dłuższej przerwie wracam.
Praca mgr napisana, zaakceptowana i teraz czekam na termin obrony. Już się doczekać nie mogę bo generalnie przydałoby się mieć to już za sobą. Po prostu chcę już zakończyć edukację.

Razem ze Słońcem rozpoczynamy nowy etap życia, czyli poszukiwanie mieszkania niestety w betonowym mieście i niestety na kredyt. Wszelkie fantastyczne promocje i oprocentowania kredytu w wysokości 1.8% 2.8% w praktyce oznaczają to, że bankom oddaje się drugie tyle. No szlag trafia człowieka jak wie, że weźmie 180.000 a spłaci 290.000 i to jeszcze bank robi łaskę i kredyt przyznaje albo nie. Obecne mieszkanie już wypowiedzieliśmy i teraz mamy trzy miesiące na znalezienie lokum na resztę życia.
Resztę, życia wspólnego i szczęśliwego co ze Słońcem jest raczej pewne. Tylko dziecka na razie brak i jak Słońce mówi ból ten jest już dla niej odczuwalny ‘fizycznie’. Ostatnie testy pokazały, że niestety cykl był bezowulacyjny :(. Wiem, że kiedyś dziecko będzie, komórka jajowa urośnie prawidłowo i wszystko będzie w porządku, ale nie wiem jak Słońcu pomóc i jak sprawić, żeby świat odzyskał dla niej kolory.

Oboje pragniemy tego dziecka tylko co z tego skoro Ono nie chce do nas przyjść.