wtorek, 9 września 2008

Harmonogram

Harmonogram naszego synka oczami taty. Niestety duża część dnia jest nieopisana ze względu na pracę. Szkoda, bardzo tego żałuję i chciałbym móc spędzać ze szkrabem 100% więcej czasu. No niestety nie da się. Staram się nadrobić w weekendy, ale z tym tez różnie bywa bo wtedy trzeba coś w domu zrobić :). Przydałby mi się jakiś klon...


5:00 - pobudka, Piotruś kwęka i domaga się jedzenia. Kwęka ale niekoniecznie płacze. Najtrudniej się zebrać, jak już się wstanie to jest ok. Zmieniam pieluchę i podaję szkraba mamie na karmienie.

5:30 - 6:00 - Usypianie. Mały jest rozbudzony i szczęśliwy bo najedzony i ma sucho. Uśpienie nie przychodzi łatwo ale pomaga metoda "na ignorowanie" synka. Dziś dla przykładu położyliśmy go między siebie i poszliśmy spać. P. kwękał ale nie wiem jak długo bo usnąłem. Jak się obudziłem o 7:00 to spał.

7:00 - włącza mi się budzik a ja włączam drzemkę.

7:15 - ponownie włącza mi się budzik a ja go wyłączam.

7:50 - zrywam się spóźniony z łóżka. Czasami pomaga mi Słońce - budząc - ale przeważnie robię to sam spóźniony i zaspany. Piter ponownie domaga się mleka i dostaje to czego żąda. Ja robię śniadanie.

8:10 - Siadamy do śniadania, Piotruś w leżaczku już najedzony, przebrany w czystą pieluchę i ogólnie rozbudzony. My już w miarę też - jemy i rozmawiamy z Piotrusiem.

8:40 - wychodzę do pracy wiedząc że się spóźnię.

9:10 - siadam w pracy do komputera, dookoła różnie raz więcej, raz mniej osób. Jak więcej to rzucam coś na usprawiedliwienie, jak mniej to czekam aż przyjdą jeszcze bardziej spóźnialscy i rzuca coś na usprawiedliwienie.

13:00 - idę na zapiekankę, żeby nie wydawać po 10-15 zł na obiad bo po pierwsze to by było nieuczciwe wobec Słońca, które nie chodzi do restaurancji na obiady, po drugie jak przychodzę do domu po obiedzie w pracy to jemy obiad domowy i on smakuje zawsze lepiej niż kupny. Zawsze.

17:00 - wyłączam komputer i wracam do domu.

17:30 - biorę na ręce szkraba. Stęskniłem się za nim przez te 8 godzin. Piotruś ładnie pachnie a ja nie mogę się opanować i zawsze kilka razy całuje w policzki, czółko, główkę itp. No po prostu nie mogę się powstrzymać.

18:00 - jemy szybko obiad na raty, małemu włącza się już powoli "wieczorny maruda". (Zimne ziemniaki tez smakują okej).

19:30 - Piotruś coś tam je, marudzi i kręci się. Niewiele rzeczy pomaga.

20:00 - Kąpiel w krochmalu. Biorę szkraba i myję ciałko nie zapominając o żadnej fałdce. Po kąpieli Słońce oliwi (mały wygląda wtedy jak Pudzian), ja zwijam wanienkę itp.

20:20 - Słońce zaczyna karmić ja siadam do komputera, tym razem prywatnego. Odbieram reklamy viagry, kredytów i innych bzdur.

20:40 - Odbijamy malucha i kładziemy do łóżeczka. Włączamy karuzelę i patrzymy czy sam uśnie. Przeważnie się udaje i maluch po chwili kwękania poddaje się i zasypia sam.
I tak śpi aż do 5:00.

O piątej powtarzamy plan.

KKDK

Sheryll - obawiam się że nie.

wtorek, 2 września 2008

Jesienne Szoł.

Od paru dni telewizje atakują nas reklamami nowej, wspaniałej, jeszcze lepszej ramówki jesiennej. Cudeńka jakie zapowiadają no to po prostu palce lizać. Więcej akcji, więcej emocji, więcej, więcej, więcej...

Szczytem szczytów jest stacja PolShit, która ma chyba wszystkiego najwięcej, a już kiczu to na pewno z Zygmuntem Chajzerem na czele. Już niedługo w/w poprowadzi super ekstra szoł "Chwila prawdy" czy tam jakoś tak.
Szoł polega na tym, że uczestnicy zostają podłączeni do wykrywacza kłamstw i odpowiadają na pytania zarabiając pieniądze. Z tym, że jeśli wykrywacz wykryje kłamstwo wtedy uczestnik odpada z gry.
Tak więc pan Chajzer będzie kontrowersyjnie pytać o różne szczegóły z życia ludzi a gawiedź przed telewizorami z zapartym tchem będzie się dowiadywać, że Pani Jadzia z Koszalina ma czyraki na piętach lub, że zdradziła męża o czym będzie musiała powiedzieć bo inaczej przegra. A jak na pytaniu o zdradę odpadnie to i tak wiadomo że zdradziła bo inaczej by nie odpadła.

Brawo brawissimo dla pomysłu. Super pomysł i super szoł.
Zdaję sobie sprawę, że telewizja PolShit raczej nie jest nastawiona na edukowanie społeczeństwa :), w myśl zasady "robimy wszystko dla kasy" jest w stanie zrobić wiele ale tym razem to już lekkie przegięcie.
Spowiedź za pieniądze, na dodatek przed oczami milionów telewidzów. Już widzę jak cały kraj z wypiekami na twarzy ogląda w/w Jadzię.

A ja myślałem naiwnie, że "Gwiezdny Cyrk" to było dno :). Okazuje się, że można zejść jeszcze niżej.
Mam tylko nadzieję, że znajdę w sobie dość siły żeby przełączać kanał jak tylko zobaczę wzmiankę o tym szole. Przy Big Brotherze mi się udawało tak więc mam nadzieję, że i tym razem uda mi się nie wiedzieć nic na temat tego programu i ludzi, którzy tam będą występować.

Bogu dzięki za piloty do telewizora :)