czwartek, 20 kwietnia 2006

Cisza... i coś z tego bedzie. Czuje

Słońce wróciło dzisiaj z wyjazdu służbowego nie w sosie. Niby wszystko w porządku pytałem czy jest na mnie zła, odpowiedziała że nie tylko dlaczego nic się do mnie nie odzywa???
Jak twierdzi 'Nie ma nic ciekawego do powiedzenia'. Ok nie zawsze trzeba kłapać ozorem, tylko że to nie jest w stylu Słoneczka tak się nie odzywać.

Czuje i wiem, że jest na mnie zła. Wydaje mi się też, że wiem dlaczego, ale to tylko mi się wydaje. Pewności nie mam.

czwartek, 13 kwietnia 2006

Maniak

Wiesz, ze żyjesz w roku 2006, kiedy:

1. Niechcący wprowadzasz hasło do mikrofalówki.
2. Od lat nie układałeś pasjansa prawdziwymi kartami.
3. Masz 15 numerów telefonów do twojej czteroosobowej rodziny.
4. Wysyłasz maile do osoby przy sąsiednim biurku.
5. Nie utrzymujesz kontaktu z rodzina i znajomymi, którzy nie maja maila.
6. Po długim dniu pracy odbierasz telefon mówiąc nazwę firmy.
7. Kiedy dzwonisz z domu wciskasz najpierw 0.
8. Od czterech lat siedzisz przy tym samym biurku, a pracujesz dla trzeciej z kolei firmy.
10. Dowiadujesz się z wiadomości, email że zostałeś zwolniony z pracy.
11. Twój szef nie umiałby wykonywać twojej pracy.
12. Zatrzymujesz samochód pod blokiem i dzwonisz z komórki do domu, żeby ktoś zszedł i pomógł ci wypakować zakupy.
13. Każda reklama ma na dole adres www.
14. Wychodzac bez telefonu komórkowego, którego nie używałeś przez ostatnie 20 lub 30 (lub 60) lat, wpadasz w panikę i wracasz po niego do domu.
15. Wstajesz rano i wchodzisz na Internet, zanim wypijesz kawę.
16. Jesteś zbyt zajęty, żeby zauważyć, ze nie było punktu 9.
17. Przesunąłeś stronę do góry, żeby sprawdzić, ze nie było punktu 9.

Taki email dostałem ostatnio od znajomego z pracy. Znajomego, który siedzi przy biurku obok (patrz pkt. 4). Pierwsza reakcja to oczywiście śmiech, po chwili jednak zdębiałem.

Wyobraźcie sobie że cofacie się 20 lat wstecz kiedy po ulicach jeździły głównie duże fiaty, polonezy oraz duma polskiej motoryzacji fiaty 126p, a w sklepach można było nabyć wyroby czekoladopodobne i ocet. Z tym, że wyroby czekoladopodobne tylko pod warunkiem posiadania kartek.
No więc cofnęliśmy się w czasie o dwadzieścia lat i nie mamy przy sobie komórki, a w domu nie ma komputera z szerokopasmowym Internetem. Nie ma gadu-gadu, stron www, czatów, blogów, zakupów on-line, emaili etc. Wyobrażacie sobie takie życie? Bez komputera czy komórki?

Można by pomyśleć, że w takich warunkach człowiek umarłby z nudów, tyle że jakoś pokolenia naszych rodziców przeżyły bez Internetu i nawet nieźle im to wychodziło. Po skończonej pracy szli do domów i z racji tego że nie mieli telefonu ani emaila nie obawiali się, że za chwilę zadzwoni szef albo wyśle email z 'prośbą' o szybkie dokończenie jakiegoś projektu. Praca w pracy, rodzina w domu, koniec i kropka.

Kiedyś usłyszałem zdanie, że Internet uwolnił człowieka, umożliwiając mu kontakt ze wszystkimi a świecie. Pewnie tak ale czy ta 'wolność' nie jest złudna? Czy jesteśmy bardziej 'wolni' niż ludzie z poprzedniej dekady, którzy nie musieli być cały czas pod telefonem i nie śpieszyli się tak wszędzie jak my. Nie chodzili do makdonaldów na fastfudowe jedzenie, żeby szybciej móc wrócić do pracy, nie żyli na tak wysokich obrotach nie przejmowali się tym, że od dwóch tygodni nie dostali odpowiedzi na wysłany do rodziny list. Generalnie żyli w mniejszym stresie i byli chyba bardziej wyluzowani.

Siadając do komputera mam do dyspozycji setki znajomych na wyciągniecie ręki. Wystarczy, włączyć gadu-gadu albo wysłać email, tylko czy w tym siedzeniu przed komputerem i rozmawianiu z kolegami nie jestem 'samotny'? Moi rodzice spotykali się ze znajomymi w realnym świecie. Rozmawiali, pili piwo, śmiali się wśród znajomych. Kiedy ja pisze z kimś na gadu-gadu uśmiecham się do stojącego przede mną monitora. To tak jakby moi rodzice 20 lat temu uśmiechali się do telewizora (za takie zachowanie pewnie by ich zamknęli w wariatkowie teraz jest to normalne i nikt nie zwraca na to uwagi).

Czizas co to się porobiło? Pamiętam spotkania całej rodziny u babci na święta czy w wakacje jak jeszcze byłem małym siusiumajtkiem. Teraz wysyłam bratu życzenia świąteczne emailem, ostatnio widziałem go jakieś cztery miesiące temu, a mieszkamy w jednym mieście!!!

Im więcej pisze tym bardziej się załamuje. Chyba najlepiej jak po prostu skończę i przejdę się na spacer (przy okazji załatwię parę spraw związanych z nowym mieszkaniem). Mam zamiar wolno sobie spacerować i nigdzie się nie śpieszyć ale najważniejsze jest to, że NIE wezmę ze sobą komórki.
Dwie - trzy godziny bez telefonu chyba wytrzymam chociaż wiem, że może być ciężko :).

Czy jestem już internetowym nałogowcem???

środa, 5 kwietnia 2006

Empatia = 0

Jak to fajnie jest mieć taką mądrą osobę przy swoim boku. Słońce moje nie raz już mnie zaskoczyło i pewnie nie raz mnie jeszcze zaskoczy. Naprawdę ma dziewczyna niesamowite podejście do życia. Czasem mnie może to i irytuje to Jej całe 'logiczne' myślenie i 'analityczne' podejście do każdego zachowania i każdej wypowiedzi ale nie zmienia to faktu, że dzięki temu dzień za dniem zaskakuje mnie swoim intelektem. Ostatnio powiedziała mi taką rzecz, że aż mi w pięty poszło.

A wszystko zaczęło się od smutku. Smutno nam się zrobiło kiedy rozmowa zeszła na nasze problemy ze zdobyciem dzidziusia i z zajściem w ciąże. Słońce jak zawsze w takich chwilach rozpłakało się a ja w swojej prostackiej naiwności, chcąc ją pocieszyć powiedziałem żeby nie płakała i że wszystko będzie dobrze. Na to Słońce zapytało mnie dlaczego ma nie płakać i co jest takiego złego w płakaniu? Powiedziała jeszcze jedno zdanie, które od tamtej pory cały czas kołata się po mojej pustej łepetynie. Powiedziała, że nie powinienem czuć się zażenowany tym że płacze i próbować ją pocieszyć ale powinienem być zaszczycony tym, że może płakać w mojej obecności i że chce to robić przy mnie a nie przy kimś innym.

Zatkało mnie (jak zawsze kiedy zdam sobie sprawę z 'oczywistych prawd') i od tamtej chwili nie mogę o tym przestać myśleć. W prosty sposób Słońce uświadomiło mi jak ważny dla niej jestem i ile dla Niej znaczę. Jestem kimś przy kim nie wstydzi się i przy kim chce płakać kiedy jej smutno, a ja niepotrzebnie próbuje tłumić otaczające nas emocje.

No i tak chodzę od tygodnia i myślę sobie że może nie warto tak 'spłycać' związek i traktować nasze relacje w taki powierzchowny sposób? Mam nadzieje, że z tego myślenia coś wyniknie, i że uda mi się zwiększyć moją empatię chociaż w stosunku do Słoneczka.

KKDK - czyli Krótki Komentarz do Komentarzy

rebeliantka.blog.pl
- W sumie wizja zakończenia spłaty kredytu za 30 lat faktycznie jest nieco 'dziwna' ale pomyśl że jak wynajmujesz u kogoś, to co miesiąc nie zbliżasz się nawet o krok do tego żeby mieć SWOJE mieszkanie :). My jutro spłacimy pierwszą ratę i jedna trzystasześćdziesiąta mieszkania będzie już tylko nasza :).

poniedziałek, 3 kwietnia 2006

Chawira :)

Witam serdecznie wszystkich ponownie i pozdrawiam już z nowego mieszkania z betonowego miasta.

Mieszkanko jest dwupokojowe, z dużą kuchnią i mikroskopijną łazienką. Metr kwadratowy mieszkania to 4100 a mieszkanie jest do remontu (to znaczy mieszkać się da ale jak to Słońce powiedziało "mieszkamy jak na biwaku"). Cena kosmiczna ale w tym mieście absurdów w którym mieszkamy nic nie jest w stanie mnie już zdziwić.

Najważniejsze jest to, że to już nasze mieszkanko a w zasadzie banku ale już za 360 miesięcy będzie tylko i wyłącznie nasze :). (Czyli już w 2036 spłacimy ostatnią ratę:)