środa, 17 sierpnia 2005

Koszmar

Cholernie nie lubię realizmu, jaki towarzyszy snom. Zwłaszcza, jeśli śni mi się jakiś koszmar. Dzisiaj na przykład o 2.30 obudziłem się ze strachu przed tym co mnie nawiedziło we śnie.
Brat mój obecnie z żoną i Szkrabem są w Chorwacji na wczasach, a mi przyśniło się, że mieli wypadek samochodowy, bratowa zginęła na miejscu, brat został sparaliżowany a Szkrab poobijany. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że widziałem to wszystko jak na dłoni i odczuwałem emocje jakie towarzyszyły by mi w realnym świecie w takiej sytuacji. Szkrab nie mógł się wydostać z fotelika i przez parę godzin musiał patrzeć na nieżywą mamę i charczącego, sparaliżowanego tatę. Mogłem tylko patrzeć na biedne dziecko i widzieć jak nieporadnie próbuje się wydostać. Wiem że to tylko sen i nic takiego nie miało miejsca, za cholerę jednak nie mogłem się uspokoić. Do czwartej leżałem na łóżku nie mogąc usnąć. Jeszcze teraz mnie to denerwuje i nie bardzo mogę o tym pisać.
Wysłałem smsa do brata, tak, żeby zapytać jak spędzają wczasy? Czekam na odpowiedź i chociaż wiem, że jest ok (zdrowy rozsądek tak podpowiada) to niepokój jakiś pozostaje.

Takich snów nie lubię, a przeważnie jak śni mi się coś miłego to zapominam. Chciałbym mieć tak jak Słońce, które pamięta większość swoich snów, i tych dobrych i tych złych.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

W moim przypadku na przykład najdziwniejsze jest to, że ja doskonale wiem, że to co się dzieje, to sen. Ale mimo wszystko przeżywam tak, jakby działo się to naprawdę.

Anonimowy pisze...

Chcialam napisac, ze uwielbiam koszmary(!), ale po przeczytaniu calej notki zmienilam zdanie - uwielbiam, ale NIE TAKIE :) O nie nie. Nie dziwie sie, że sie denerwujesz. Tez bym pewnie spać nie mogła...