niedziela, 2 stycznia 2011

Cim iziafasita?

Dziś, była moja kolej przy usypianiu małego. Odkąd zaczął nam się godzinę kotłować zanim uśnie robimy to z żoną naprzemiennie.

Lubię małego usypiać chociaż dziś było ciężko bo mi się bardziej chciało spać niż jemu. Ostatecznie poległem i tylko leżałem obok nie będąc w stanie wymyślić żadnej sensownej bajki o ciuchciach bo takie było "zamówienie" Pitera. Ja drzemałem, a mały się wiercił, kombinował i coś tam sam do siebie mówił.
W pewnym momencie się zatrzymał i przez chwilę zastanowił po czym zapytał: "Cim iziafasita?". Początkowo zignorowałem pytanie mając nadzieję, że sam sobie odpowie lub zapomni ale mały nie zna kompromisów i zaraz zaczął zadawać pytanie konkretnie mi. "Tata, cim iziafasita?".
Nieco zgłupiałem bo nic mi do głowy nie przychodziło, fakt, że nieco rozespany byłem ale przez pierwsze chwile miałem zero skojarzeń. Mały nie dawał za wygraną zadając coraz głośniej to samo pytanie "cim iziafasita, Cim Iziafasita, CIM IZIAFASITA?". Olśniło mnie jak sobie przerobiłem pytanie i standardowo zamieniłem "t" na "k", którego P. jeszcze nie wymawia.

Cim iziafasika?

i wszystko jasne. Na wszelki wypadek dopytałem jeszcze dla pewności czy chodzi o to "czym żyrafa sika?" i jak mały potwierdził odpowiedziałem, że żyrafy sikają siusiakami.
Mały nie przyjął odpowiedzi, powiedział tylko że nie, bo iziafy mają dziurki i sikają dziurkami.
No i powiedzcie po co pytał skoro znał odpowiedź?

Brak komentarzy: