To był drugi raz jak nasz synek poszedł do kina. Oczywiście podnieta odpowiednia była, wcześniej umiejętnie przez tydzień budowaliśmy ze Słońcem napięcie przypominając jak to będzie fajnie iść w sobotę do kina. P był radosny i przeszczęśliwy wchodząc z mamą na salę. Ja zostałem z książką w kawiarni.
Po godzinie zacząłem się już niespokojnie rozglądać, tym bardziej, że inne dzieci już powychodziły a Piterka nadal nie ma. Nagle jest, słyszę jak zza zakrętu dochodzi coraz głośniejszy płacz i uspokajający ton Słońca tłumaczący synkowi, że bajka już się skończyła i już nie ma następnej.
No cóż, nasze dziecko uwielbi bajki, może dlatego, że mu je reglamentujemy i nie puszczamy non-stop. I tak w jego słowniku:
- Ticik = Krecik
- Bininici = Bob budowniczy
- Heloł = Lippy and Messy
- Śinta pepa = Świnka Pepa.

1 komentarz:
Fajny ten Wasz Piter! Taki duuuży już :))
Wesołych Świąt dla Was, kochani!!!
Prześlij komentarz