poniedziałek, 20 grudnia 2010

Kino

Poszliśmy sobie ostatnio z Piterem do kina na bajki.
To był drugi raz jak nasz synek poszedł do kina. Oczywiście podnieta odpowiednia była, wcześniej umiejętnie przez tydzień budowaliśmy ze Słońcem napięcie przypominając jak to będzie fajnie iść w sobotę do kina. P był radosny i przeszczęśliwy wchodząc z mamą na salę. Ja zostałem z książką w kawiarni.
Po godzinie zacząłem się już niespokojnie rozglądać, tym bardziej, że inne dzieci już powychodziły a Piterka nadal nie ma. Nagle jest, słyszę jak zza zakrętu dochodzi coraz głośniejszy płacz i uspokajający ton Słońca tłumaczący synkowi, że bajka już się skończyła i już nie ma następnej.

No cóż, nasze dziecko uwielbi bajki, może dlatego, że mu je reglamentujemy i nie puszczamy non-stop. I tak w jego słowniku:
  • Ticik = Krecik
  • Bininici = Bob budowniczy
  • Heloł = Lippy and Messy
  • Śinta pepa = Świnka Pepa.
A jak wracaliśmy to w tramwaju coś się zaczął wygłupiać. Po wyjściu, Słońce mówi do niego, że chyba jest z innej planety, na co Piter z pełna powagą że on jest z tramwaju :). Uwielbiam tą jego logikę myślenia :)

A tu nam P. ustawił ładnie szampony w rządku.

1 komentarz:

InnaM pisze...

Fajny ten Wasz Piter! Taki duuuży już :))

Wesołych Świąt dla Was, kochani!!!