czwartek, 19 listopada 2009

Piwo

Facet musi - po prostu musi - czasem pójść na piwo.
To tak jak z kobietami, które czasem muszą pójść do sklepu kupić coś sobie. Facet nic sobie nie musi kupować, za to musi się czasem z kolegami na piwie spotkać. Nie wiem czy mamy to w genach, czy tak po prostu tradycja każe ale... tak trzeba.

Tym razem jak wychodziłem Słońce mnie zaskoczyło. Było to pierwsze moje wyście na piwo z kolegami kiedy Słoneczko moje nie robiło, żadnych - podkreślę jeszcze raz ŻADNYCH - problemów. Po porostu powiedziałem parę dni wcześniej, że idę i poszedłem. Bez aluzji, wypominań, nic a naprawdę szykowałem się na ciężką przeprawę bo nie tak dawno byłem na browarze z innymi znajomymi. Tym razem to byli znajomi ze studiów, a że spotykamy się raz na ruski rok po prostu nie wypadało odmówić.

Po krótce opiszę jak było - co mam nadzieję - pomoże wszystkim kobietom czytającym tego bloga zrozumieć po co faceci musza się spotykać na piwie?

Spotkaliśmy się we czwórke to znaczy Marcin, Rafał, Paweł i ja. Ja doszedłem tak z godzinkę spóźniony czyli tak jedno piwo później niż reszta.
Marcin - naprawdę fajny gość, który niestety moim zdaniem trafił na złą kobietę. Wiem, że tak się nie powinno mówić i być może ta kobieta od ostatniego razu jak ją widzieliśmy się zmieniła, ale jak ją pamiętam, ze Słońcem, była totalnie głupia. I nie mówię tego jako szowinista, nic z tych rzeczy, możecie zresztą Słońca spytać. Ta dziewczyna (obecnie żona Marcina) była (mam nadzieję, że już nie jest) po prostu głupia. Pamiętam jak Słońce jeszcze jako "moja dziewczyna" :) przyjechało do mnie i mieliśmy się spotkać z Marcinem i "jego dziewczyną". Ostrzegłem wcześniej Słońce, że dziewczyna Marcina jest nieco... dziwna - delikatnie mówiąc - na co Słońce mi nie uwierzyło twierdząc, że nie może być aż tak źle.
Jak już się dziewczyny poznały, tak mniej więcej po pięciu minutach wspólnej jazdy samochodem Słońce chciało wychodzić z samochodu.
No cóż, Marcin źle trafił ale z drugiej strony cały czas z nią jest, mają dziecko, są po ślubie tak więc może jemu ta osobowość odpowiada. Dziwne ale nauczyłem się już to tolerować. Marcin jest nadal w porządku.

Paweł - Słońce twierdzi, że Paweł nie jest taki zly i jakby chciał to miałby dziewczynę. Ale nie ma. Jak dla mnie Paweł zawsze był i będzie uosobieniem starego kawalera wychowywanego przez mamę takiego w swetrze w "komputerowe" wzorki lub dwurzędową marynarkę w kolorze szarej zieleni bo to się nie brudzi. Serio. Kiedyś zresztą Paweł przyszedł w takim sfilcowanym dwurzędowcu na piwo czego nie skmenotowaliśmy bo jest taka ŻELAZNA zasada na piwie, że nigdy nie wolno nabijać się z osób uczestniczących w spotkaniu. NIGDY! (chyba że wyjdzie do ubikacji).

Rafał - Rafał to ogólnie ciężki przypadek. Osobiście go długo znam i lubię mimo tego, że za każdym razem to właśnie Rafał zaczyna wpadać w ton pod tytułem "starzejemy się". Tym razem także Rafał nie zawiódł i zarzucił temat że już siwy włos na głowie (jego), i wogóle to że już starzejemy się. Z Rafałem jest jeszcze jeden problem, bo jak sam twierdził, był kiedyś ze Słońcem parą, to znaczy moje Słońce było jego dziewczyną.
To znaczy twierdził tak w momencie kiedy przyszedł na imprezę ze Słońcem właśnie, na której to imprezie ja poznałem Słońce a Słońce mnie. Później po imprezie z racji odległości wymieniłem ze Słońcem kilka SMSów (chyba też jakiś e-mail) i na tym koniec. Sprawa przycichła aż do kolejnego spotkania rok później na weselu u znajomej Słońca ale już chyba o tym pisałem jak to się poznaliśmy...
Słońce nigdy nie potwierdziło tego, czy była dziewczyną Rafała, zawsze zaprzecza i pewnie tak było. Rafał coś tam pewnie sobie wymyślił, trochę dopowiedział i tak wyszło. Tak po prawdzie nie ma to najmniejszego znaczenia. Liczy się to co jest tu i teraz a tu i teraz jest wspaniałe Słońce i nasz wspaniały synek :).


Na piwie facetów - jak już pisałem wyżej - obowiązują ŻELAZNE ZASADY. Nikt ich nigdy nie spisał, nie ma ich w żadnym podręczniku ale one po prostu są. Przede wszystkim nie obgadujemy ludzi będących na piwie (tak obgadujemy innych to normalne, z tym, że robimy to na zasadzie przyjacielskiego omówienia problemów i niepowodzeń wspólnych znajomych nie będących z ami w tym czasie na piwie).
Nigdy też nie wolno powiedzieć nic złego na temat pracy współbiesiadujących, chyba że ktoś sam zacznie narzekać, wtedy trzeba się z nim zgodzić i pocieszyć w niedoli.
Zabronione jest wspominanie porażek z czasów studenckich (nie dotyczy porażek osób nie będących w tym czasie na piwie).
W dobrym tonie jest nie przechwalanie się, ale od czasu do czasu trzeba delikatnie napomknąć o jakimś swoim sukcesie (LUB PRZYNAJMNIEJ SUKCESIE KOGOŚ Z NAJBLIŻSZEJ RODZINY).
Nigdy nie mówimy o zarobkach!
Zawsze rozmawiamy o pracy.
I na koniec: nigdy nie wolno odmówić idei kolejnego spotkania chociaż w duszy każdy wie, że kolejne takie spotkanie odbędzie się za następnych pięć lat.


KKDK
Sheryll
- No tak juz nam te pociechy rosną :). P. ogólnie jest wysoki (długi). Już teraz osoby postronne mają go za 2-3 latka a co będzie jak jeszcze podrośnie? :)

MajkaMB1 - Po zabiegu czuję się jak nowonarodzony. Naprawdę po raz pierwszy od 5 lat nie czuję bólu w krzyzu i w nodze. Mogę Synka podnieść bez obaw, że następnego dnia mnie będzie boleć, mogę sie schylić bez stękania. Po prostu 100% normy. Pięknie jest tak bez czucia dolegliwości w plecach.

2 komentarze:

InnaM pisze...

O takich zasadach nigdy nie słyszałam :)

codziejnik, czyli ciekawostki z życia codziennego pisze...

kobiety nie chądzą wyłącznie na zakupy - my też lubimy chodzić na "kawę" ;)