czwartek, 3 lipca 2008

Becikowe

Jak ja nie znoszę urzędów.
Ja nie wiem czy to moja wina, czy może w urzędach mają moje zdjęcie i jak widzą, że przychodzę to z miejsca przygotowują dla mnie specjalny zestaw kłód pod nogi.

Próbowałem Becikowe załatwić dla synka. Jakby nie było 1000 złotych za niewiele pracy. Jeszcze w urzędzie gdzie odbierałem akty urodzenia poinformowano mnie, że becikowe załatwię na ulicy Przemyskiej 11. Wierząc, że wszystko sie łatwo i szybko uda załatwić poszedłem na wyżej wymienioną, zaopatrzony w dowody swój i Słońca, akt urodzenia Piotrusia żeby nie było, ze brakuje mi jakiś dokumentów. Po dojściu na miejsce stwierdzam, że Przemyska 11 jest zwykłą kamienicą mieszkalną na starej Ochocie.
W zasadzie to nie wiem czego mam szukać więc idę na około kamienicy zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Po drugiej stronie, ostatecznie, znajduję wejście do Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej. Trochę się zdziwiłem bo raczej ośrodek pomocy społecznej nie kojarzył mi się do tej pory z becikowymi, no ale to w sumie pierwsze becikowe w moim życiu tak więc ogólnie mam małe pojęcie o tym co mnie może spotkać.

Po wejściu miła pani z miłym usmiechem informuje mnie, że się spóźniłem bo oni już nie przyjmuja wniosków a urząd do spraw becikowego zostal przeniesiony na Powstańców Wielkopolskich 1. Miła Pani dodatkowo z miłym usmiechem informuje mnie, że wszelkie informacje były już rozesłane (niestety nie spytałem gdzie były rozesłane) i na dowód tego pokazała mi świstek z wydrukiem komputerowym świadczacym niezbicie że faktycznie przenosiny sie odbyły.


Miła Pani pomogła mi jeszcze wypełnić formularz i życzy powodzenia w załatwianiu becikowego. Ja, uzbrojony w świstek z komputerowym wydrukiem, idę na Powstańcow Wielkopolskich 1. Dokładniej mówiąc nie idę a człapię, bo żar niemiłosierny się leje z nieba, a moje betonowe miasto jeszcze tylko to gorąco potęguje. Ogólnie jestem malo tolerancyjny jeśli chodzi o upały i najchetniej zostałbym w domu z jakimś zimnym napojem w ręku no ale czego się nie robi dla becikowego.
Po dojsciu na miejsce pełna konsternacja, a w zasadzie panika, bo zbliża się 16 co oznacza, że zapewne urzędniczki już w blokach startowych czekają na sygnał do wyjścia. Czasu coraz mniej a ja miotam się po Powstańców Wielkopolskich i szukam tej cholernej jedynki. Wkurzam się na upał, na to że czasu mało, nawet na tych powstańcow sie wkurzam chociaż wiem, że Oni tu najmniej winni. Po jakiś 15 minutach biegania znajduję wreszcie posesję numer 1 na ulicy Powstańców Wielkopolskich.

I tu mi szczęka opadła. Urząd do jakiego zostałem skierowany okazał się... garażem. Specjalnie wrócilem następnego dnia z aparatem bo byście mi nie uwierzyli jakbym to tylko opisał.
To jest właśnie Polska. Pani w urzedzie kieruje petentów do garażu, na dodatek wydrukowuje sobie na drukarce dokładny adres, tak żeby móc go petentom dawać i żeby petenci się broń boże nie zgubili i żeby trafili dokładnie do tego właśnie garażu. W betonowym mieście becikowe rozdaje się w garażu :).
No nic dzwonię pod numer telefonu z karteczki, na wszelki wypadek przystawiając ucho do drzwi garażu bo a nuż faktycznie jest tam urzad i w garażu tym siedzą jacyś urzędnicy. Telefon zajęty (norma) za drugim razem też, udaje mi się połaczyć dopiero za trzecim razem.
Pytam się kolejnej milej pani gdzie mieści się ich siedziba i gdzie jest Powstańców Wielkopolskich 1 bo może to mi się coś pokiełbasiło, albo ktoś poprzestawiał złośliwie tabliczki z numeracją. (Może jakis złośliwy Powstaniec Wielkopolski).
Miła Pani mówi, że nie wie gdzie jest Powstańców Wielkopolskich 1, ale za to wie gdzie jest Powstańców Wielkopolskich 17 czyli tam gdzie znajduje się urząd, ale w zasadzie to i tak nie mam po co przychodzić bo urzad jest dzisiaj nieczynny bo nie mają jeszcze pieczątek ze starej siedziby...

Tak więc Piotrusiu przegrałeś pierwszą walkę z Polską biurokracją i nie masz jeszcze becikowego. Dla Twojego dobra radzę Ci zacząć się przyzwyczajać do tej rzeczywistości i nie musisz się starać jej zrozumieć. W zasadzie to nawet nie zalecam podejmowania prób zrozumienia polskiej urzedniczej rzeczywistości.

W przyszłym tygodniu runda druga, może uda nam się w końcu zdobyć dla Ciebie ten 1000 złotych :)


A Piotruś ma to w nosie:). Na razie większym problemem od braku becikowego jest codzienna kąpiel a zwłaszcza wycieranie już po kapieli. Powiem wam, że dzięki takiej syrenie jaką Piter daje po wyjęciu z wanienki, ciarki przechodzą mi po całym ciele. Po prostu wrzeszczy ile fabryka dała.



KKDK

Sheryll - ja też rozumiem tą determinację. Nie zmienia to faktu że po prostu Słońce moje podziwiam za siłę jaką się wykazała.

InnaM, Cisza, Kasia - Dzięki serdeczne za rzyczenia i trzymanie kciuków :)

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Taaaa... Urzędom mówimy zdecydowane NIE ;)

Anonimowy pisze...

No to by tylko zanczyło, że nie tylko ja dostaję białej gorączki jak chodzę po urzędach, a że z racji zawodu chodzę dużo, to jestem wciąż rozgorączkowana i wpieniona na polskie urzędy, prawo i klasyczny "tumiwisizm"