czwartek, 13 kwietnia 2006

Maniak

Wiesz, ze żyjesz w roku 2006, kiedy:

1. Niechcący wprowadzasz hasło do mikrofalówki.
2. Od lat nie układałeś pasjansa prawdziwymi kartami.
3. Masz 15 numerów telefonów do twojej czteroosobowej rodziny.
4. Wysyłasz maile do osoby przy sąsiednim biurku.
5. Nie utrzymujesz kontaktu z rodzina i znajomymi, którzy nie maja maila.
6. Po długim dniu pracy odbierasz telefon mówiąc nazwę firmy.
7. Kiedy dzwonisz z domu wciskasz najpierw 0.
8. Od czterech lat siedzisz przy tym samym biurku, a pracujesz dla trzeciej z kolei firmy.
10. Dowiadujesz się z wiadomości, email że zostałeś zwolniony z pracy.
11. Twój szef nie umiałby wykonywać twojej pracy.
12. Zatrzymujesz samochód pod blokiem i dzwonisz z komórki do domu, żeby ktoś zszedł i pomógł ci wypakować zakupy.
13. Każda reklama ma na dole adres www.
14. Wychodzac bez telefonu komórkowego, którego nie używałeś przez ostatnie 20 lub 30 (lub 60) lat, wpadasz w panikę i wracasz po niego do domu.
15. Wstajesz rano i wchodzisz na Internet, zanim wypijesz kawę.
16. Jesteś zbyt zajęty, żeby zauważyć, ze nie było punktu 9.
17. Przesunąłeś stronę do góry, żeby sprawdzić, ze nie było punktu 9.

Taki email dostałem ostatnio od znajomego z pracy. Znajomego, który siedzi przy biurku obok (patrz pkt. 4). Pierwsza reakcja to oczywiście śmiech, po chwili jednak zdębiałem.

Wyobraźcie sobie że cofacie się 20 lat wstecz kiedy po ulicach jeździły głównie duże fiaty, polonezy oraz duma polskiej motoryzacji fiaty 126p, a w sklepach można było nabyć wyroby czekoladopodobne i ocet. Z tym, że wyroby czekoladopodobne tylko pod warunkiem posiadania kartek.
No więc cofnęliśmy się w czasie o dwadzieścia lat i nie mamy przy sobie komórki, a w domu nie ma komputera z szerokopasmowym Internetem. Nie ma gadu-gadu, stron www, czatów, blogów, zakupów on-line, emaili etc. Wyobrażacie sobie takie życie? Bez komputera czy komórki?

Można by pomyśleć, że w takich warunkach człowiek umarłby z nudów, tyle że jakoś pokolenia naszych rodziców przeżyły bez Internetu i nawet nieźle im to wychodziło. Po skończonej pracy szli do domów i z racji tego że nie mieli telefonu ani emaila nie obawiali się, że za chwilę zadzwoni szef albo wyśle email z 'prośbą' o szybkie dokończenie jakiegoś projektu. Praca w pracy, rodzina w domu, koniec i kropka.

Kiedyś usłyszałem zdanie, że Internet uwolnił człowieka, umożliwiając mu kontakt ze wszystkimi a świecie. Pewnie tak ale czy ta 'wolność' nie jest złudna? Czy jesteśmy bardziej 'wolni' niż ludzie z poprzedniej dekady, którzy nie musieli być cały czas pod telefonem i nie śpieszyli się tak wszędzie jak my. Nie chodzili do makdonaldów na fastfudowe jedzenie, żeby szybciej móc wrócić do pracy, nie żyli na tak wysokich obrotach nie przejmowali się tym, że od dwóch tygodni nie dostali odpowiedzi na wysłany do rodziny list. Generalnie żyli w mniejszym stresie i byli chyba bardziej wyluzowani.

Siadając do komputera mam do dyspozycji setki znajomych na wyciągniecie ręki. Wystarczy, włączyć gadu-gadu albo wysłać email, tylko czy w tym siedzeniu przed komputerem i rozmawianiu z kolegami nie jestem 'samotny'? Moi rodzice spotykali się ze znajomymi w realnym świecie. Rozmawiali, pili piwo, śmiali się wśród znajomych. Kiedy ja pisze z kimś na gadu-gadu uśmiecham się do stojącego przede mną monitora. To tak jakby moi rodzice 20 lat temu uśmiechali się do telewizora (za takie zachowanie pewnie by ich zamknęli w wariatkowie teraz jest to normalne i nikt nie zwraca na to uwagi).

Czizas co to się porobiło? Pamiętam spotkania całej rodziny u babci na święta czy w wakacje jak jeszcze byłem małym siusiumajtkiem. Teraz wysyłam bratu życzenia świąteczne emailem, ostatnio widziałem go jakieś cztery miesiące temu, a mieszkamy w jednym mieście!!!

Im więcej pisze tym bardziej się załamuje. Chyba najlepiej jak po prostu skończę i przejdę się na spacer (przy okazji załatwię parę spraw związanych z nowym mieszkaniem). Mam zamiar wolno sobie spacerować i nigdzie się nie śpieszyć ale najważniejsze jest to, że NIE wezmę ze sobą komórki.
Dwie - trzy godziny bez telefonu chyba wytrzymam chociaż wiem, że może być ciężko :).

Czy jestem już internetowym nałogowcem???

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Ja też zaczynam poranek od włączenia komputera, a wyłączam go jak ide spać. Moja mama juz od dawna mi mowi, ze jestem uzależniona :)

Anonimowy pisze...

Czasem myślę sobie, że kiedyś było pod względem kontaktów międzyludzkich dużo lepiej niż dziś... Ludzie byli bardziej otwarci dla siebie nawzajem. Dziś każdy zamyka się we wlasnym domu i szuka \"świata zastępczego\" w internecie... Może przesadzam, ale czasem naprawdę mi się tak wydaje :) Pozdrawiam serdecznie!

PS: Dawno mnie nie było, oj dawno... :]

Anonimowy pisze...

wszyscy jesteśmy dobrowolnymi niewolnikami...