niedziela, 7 lutego 2010

Paniusia jego mać

Ostatnio nauczyliśmy się robić sushi. To znaczy robiliśmy już kiedyś ale później jakoś tak tradycja zamarła i przez dwa lata nam się nie chciało.
Teraz wróciła, wyjęliśmy zalatujące już sianem nori sprzed dwóch lat i w zeszłym tygodniu sobie zrobiliśmy. Samo robienie jest proste, przepisów na necie mnóstwo, tak więc nie ma problemu się nauczyć. Wychodzi dokładnie takie jak w restauracji a koszt dziesięciokrotnie mniejszy.

No tylko to nori takie stare, faktycznie zalatywało nieco sianem. Na szczęście się skończyło i w tym tygodniu poszliśmy do sklepu po nowe - świeże. W sklepie szybko kupiliśmy co mieliśmy kupić i poszliśmy z małym na plac zabaw, na który zawsze chodzimy jak w tym centrum handlowym jesteśmy.
Na placu zabaw zgłodniałem, na tyle mocno, że ciastkami nie mogłem już tego głodu zagłuszyć. Tak mam, że powyżej jakiegoś pułapu głodu (nie wiem jakiego) nie mogę patrzeć na żadne słodycze bo mnie po prostu muli. Muszę zjeść mięso.
A wiadomo po mięso najlepiej iść do McDonalda, bo po pierwsze dużo mięsa, po drugie mięso jak i cała bułka jest tłusta, po trzecie niezdrowo, a jak się jest głodnym to najlepiej smakuje niezdrowe żarcie :).
Słońce i Piter zajadali frytki, a ja jakiegoś hamburgera. Dokładnie to jadłem "kanapkę zbójnicką" ale to ma drugorzedne znaczenie bo w McDonaldzie wszystko smakuje tak samo, a jak się rożni nazwą to tylko po to, żeby się różniło i ceną.
Po prostu niezdrowo, tłusto i... smacznie (pod warunkiem, że się jest głodnym).

Po tej "uczcie tłuściocha" zebraliśmy się na ławkę co by Pitera ubrać i jechać do domu tym bardziej, że już był jego czas na tzw. KKZTBŻCS czyli Kasza, Kąpanie, Zęby, Tuli tuli, Buzi, buzi, Żółwik, Czółeczko, Spanie. KKTBŻCS jest na tyle pomocny, że mały po jego wykonaniu praktyczne wogóle nie protestuje tylko zasypia szczęśliwy zapewne, że kolejny raz rytuał się odbył bez przeszkód.

I na tym w zasadzie mógłbym skończyć tego posta ale nie napisałem jeszcze co mnie w tym dniu wkurwiło.
Podczas ubierania małego, obok nas na ławce usiadła paniusia odpicowana że strach, niezbyt ładna ale widać, że robi co może i że raczej z tych bogatszych. Wyfryzurowana paniusia z dzieckiem w wózku nakarmiła je hamburgerem z zestawu, po czym zostawiła pudełko po zestawie na ławce i poszła. Żałuję, że tego nie widziałem i zorientowałem się dopiero jak babka już poszła.
Kurde no - ma babsko 20 metrów dalej kosz, a weźmie i zostawi pudełko rwa jego mać i sobie pójdzie bo, ktoś weźmie i za nią posprząta?
Skąd się w niektórych ludziach taka 'wyższość' bierze? Dlaczego niektórzy uważają, że im się należy więcej i że inni są po to, żeby im służyć?

KKDK
InnaM
- i dobrze robisz. Nie tracisz czasu chociaż z drugiej strony niektóre filmy raz na jakiś czas można włączyć bez poczucia zmarnowanego seansu.

1 komentarz:

InnaM pisze...

Oj wiem, jak może takie coś wkurzyć. Ja mieszkałam z taką paniusią własnie, która myślała, że wszyscy dookoła sa od tego, żeby jej usługiwać i we wszystkim wyręczać. Wytrzymałam rok, potem na szczęście ona się wyprowadziła [też trochę dzięki mnie;)] i od tamtej pory w mieszkaniu zapanowała harmonia ;)

PS: z tym telewizorem... ja zamiast niego mam komputer, więc filmy raz na jakiś czas mogę oglądać :) Na szczęście! :D